środa, 1 grudnia 2010

Grudzień

Udało mi się opanować starsze dziecko. Carmela, która na początku była wręcz nieznośna po moim powrocie z Polski (wyjechałam na tydzień bo miałam obronę) wyraźnie się zmieniła. Co prawda charakterek pozostał taki sam ale jest już naprawdę całkiem przyjemna. Mimo wszystko coraz częściej łapię się na tym, że tęsknię za moimi chłopcami z Niemiec...Mam wrażenie, że było mi z nimi jakoś tak...zabawniej? luźniej? bliżej? Pewnie to też kwestia języka, który w Niemczech znałam niewątpliwie lepiej.
Ale muszę się czymś pochwalić. Robiłam z Carmela ostatnio figurki z masy solnej. Bardzo jej się to podobało a po wszystkim zaoferowała się, że umyje naczynia...
 
Poza tym hości dają mi dodatkowo zarobić. Elena pracuje w sieci sklepów z ozdobami do włosów. Dwa razy do roku przygotowują katalog ze zdjęciami wszystkim przedmiotów. I ja te zdjęcia właśnie robię. Wszystko jest ustawione w domu więc nawet wychodzić nie muszę a 350 euro piechotą nie chodzi;)

Teraz czekam z niecierpliwością na piątek. W piątek bowiem zaczyna się długi (5 dni!) weekend, który spędzę wraz z moim ulubionym towarzyszem podróży w Barcelonie. Relacja już wkrótce:)